Zimno!!!!! W Tatrach śnieg, moje psy niby stworzone do życia na mrozie wolą być w domu. Zresztą jak sobie pomyśle o wyjściu do pracy to też jakoś mi się nie chce...W ostatni weekend z powodu chłodu, zamiast iść w Tatry, stwierdziliśmy, że może pojedziemy w jakiś cieplejszy rejon i tak wybór padł na Jaskinie Mamutową. Bo przecież w Krakowie zawsze jest cieplej niż u nas na Podhalu. Szybkie pakowanie, szybka jazda super nową zakopianką spowodowały, że po godzinie i kilku minutach byliśmy pod Mamutem- ciekawe ile będzie się jechało jak ją skończą...
Ja nigdy nie byłem w Mamucie. pierwsze wrażenie jakie miałem to, że jakaś mała. To co słyszałem, czytałem i widziałem na zdjęciach zbudowało w mojej głowie wizje potężnej jaskini w której każda droga jest trudna długa. Drogi są długie, trudne ale jaskinia nie jest aż tak duża jak sobie wyobrażałem. Chodząc po jaskini, szukając jakiś ciekawych miejsc do zrobienia zdjęć, Jano już "rozgrzewał się", na łatwiejszej wersji Pająków. Dziwna rozgrzewka na drodze o trudnościach VI.4... w kolejce do rozgrzerwkowej drogi stał już Misiek. Po parunastu minutach rozgrzani szukali przebiegu chyba jednej z najbardziej rozpoznawalnych dróg w jaskini- Chomeiniego. Przemo znał przechwyty na drodze i wszystkim tłumaczył każdy ruch. Jano stwierdził, że powspina się na przęśle razem z Ciasiem a Michał z Przemem walczyli na Chomeinim. Czas leciał, chłopaki latały... kilka wstawek potem rest, porównania Mamutowej do Obłazowej, wstawka, rest i minął dzień. Spakowani w małym reno klio wracalismy pełni wrażeń i zmotywowani do kolejnego przyjazdu do jaskini...
Copyright © 2014 by gorskieblogi